Powietrze tego dnia miało zapach grabionej, jesiennej trawy. Dorothy wzięła głęboki wdech i przymknęła oczy. Metaliczne skrzypnięcie furtki powitało ją na ganku. Dom stał przy lesie, za rozległym, falującym nieużytkiem. Miękko narysowany pochmurnym światłem zdawał się nie rzucać cienia. Kupiła go przez pośrednika z upoważnieniami spadkobierców i zaschniętą kawą na koszuli. Sama nigdy ich nie spotkała, ale zapamiętała nazwisko – Heisenberg. Zdawało się jej tajemnicze, związane z ciekawą, może niejednoznaczną historią.
Próg gabinetu zaskrzypiał. Pomieszczenie było puste, jedynie ślady na podłodze wskazywały gdzie kiedyś stało biurko. W kącie zauważyła karton, zbliżyła się i kucnęła. Fascynowały ją stare przedmioty, czy może raczej historie jakie mogły w jej głowie sprowokować. Liczyło się badanie rys, otarć, śladów po ludzkim dotyku, a potem fantazja i opowieść pełna zawirowań: czasem magii, czasem dramatu. I choć sama była ich główną bohaterką, historie te, nie zawsze kończyły się dobrze. Ze światem, który można dotknąć łączyły je tylko znalezione przedmioty - inspiracje. Rzeczywistość była dla Dorothy drugorzędna, bo co to w ogóle jest ta „rzeczywistość”? A z resztą, nikomu przecież tych historii nie opowiadała.
W kartonie było parę czarnych buteleczek, plastikowy pojemnik i trzy rolki z napisem „exposed”. 
Back to Top